czwartek, 4 września 2014

Łatgalia, Łotwa powrotnie - dzień 3 (cz.I)

Poranki podczas naszych wyjazdów są dla nas pewnym misterium - rytuałem, który kultywujemy bez względu na miejsca w których się budzimy. 

Dzień zaczął się standardowo - kawa, grzybobranie, grzybo-gotowanie - nic szczególnego, normalka.


potem brodzenie,pływanie, śniadanie, z psem zabawa, przyrody poznawanie i palenie, a w tle...




przez całą noc gadający po rosyjsku wędkarze. Skąd oni się tu wzięli? Najważniejsze, ze odjechali.


Dziwne? Chyba nie. Kilkanaście kilometrów dalej granica z Rosją, no i wielu mieszkańców tego regionu mówi po rosyjsku (mniejszość narodowa?). Mogę tylko powiedzieć, że takiej łodzi na dachu to mi się już kiedyś zamarzyło, że zamiast, bo podnosi wysokość wnętrza i przydaje się czasem, i w ogóle fajnie mieć stateczek własny. Dość, że pojechali, my też się zebraliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę.

ROKDARBI znaczy tyle co RĘKODZIEŁA - nie wiedzieliśmy i nie stanęliśmy - teraz już wiemy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz