wtorek, 30 września 2014

jednodniowy wypad

Inspiracją do tego krótkiego wyjazdu było cotygodniowe spotkanie rodzin edukujących domowo i kończący się sezon zwiedzania latarni morskich. Przygód było sporo, bo oprócz tego co widać na zdjęciach to była przeprawa promem, obserwacja fok pływających w Wiśle, fajne spotkanie z ludźmi, gonitwa z czasem i moc przeróżnych zdarzeń. W Mikoszewie wylądowaliśmy ok. 9:30 ...

Mieliśmy moment żeby się rozejrzeć.
 
 Wisła płynie z tamtej strony

a do morza wpada gdzieś tam, trochę dalej.
 
Przy brzegu rosną jeżyny
 
  i przekwitają róże

 a przy samym ujściu powstają wyspy


i morze szczodrze darzy.
 
 Te łodzie są tu odkąd pamiętam

Wycieczka zabrała nam jakieś cztery godziny, ale naszym celem była latarnia morska w Krynicy Morskiej - ostatnia brakująca pieczątka w paszporcie Blizy. Ruszyliśmy więc dalej osiągając cel.

Piękne surowe wnętrze
 
 magicznie mieniąca się laterna

 i "biuro", którym chyba nikt by nie pogardził.

 Dziewczyny mogą odebrać już wszystkie trzy odznaki (zdobyte w jednym roku!).

W drodze powrotnej koniecznie trzeba zatrzymać się w sklepie rybnym w Kątach Rybackich, gdzie oprócz typowej oferty (ryby mrożone i wędzone) są świeżutkie ryby z Morza Bałtyckiego, albo Zalewu Wiślanego prosto od rybaków. Wisi tam tablica, na której można przeczytać skąd, z jakiego miejsca na ziemi pochodzą sprzedawane tu ryby. Ten sklepik tradycyjnie odwiedzamy.

 Nie jest to duża hala rybna, tylko niemal barak,
 
ale asortyment mnie zawsze rozkłada tu na łopatki (to tylko część).

Pani proponuje leszcza, ale nie pamiętamy czy karaś nie jest lepszy.

Ostatecznie pada na tego miętusa złowionego dzisiaj w zalewie.

Nie wytrzymujemy apetytu na rybę - tu halibut z plackami ziemniaczanymi.

Oczywiście po drodze widzieliśmy mnóstwo ciekawych domów, detali architektonicznych, dekoracji. Nigdy w takich momentach nie możemy się powstrzymać i albo stajemy, albo trzaskamy fotki zza szyb pędzącego samochodu. To już nasz nawyk, wiec niestety nie zawsze jakość jest najlepsza.




Mierzeja Wiślana słynie na całą Polskę i nie tylko oczywiście z bursztynu. Oto najlepszy przykład:


 proste, ale wysmakowane kolczyki - ujęcie dynamiczne.

W tym roku już raczej nie odwiedzimy ani Krynicy Morskiej, ani Kątów Rybackich, Być może uda nam się jeszcze odwiedzić Mikoszewo, choć zimą prom już nie pływa. Jest to pewnie więc nasze pożegnanie z tym pięknym rejonem Polski, ale na pewno jeszcze tu wrócimy - oby w przyszłym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz